poniedziałek, 12 stycznia 2015

Autoryzacja w custom publishing polisą?

Czy autoryzacja tekstów w prasie firmowej jest niezbędna? Jakie są konsekwencje pominięcia tego procesu?

Autoryzacja tekstów, wbrew pozorom, jest dla redakcji magazynu custom publishing raczej dobrodziejstwem, niż uciążliwością. Oczywiście za nieznaczne utrudnienie można uznać konieczność przewidzenia dodatkowego czasu w planie wydawniczym. Poza tym czerpiemy z niej już tylko korzyści.

Pierwszą z nich jest pewność o ścisłości merytorycznej wywiadu czy artykułu, w którym cytujemy opinie eksperta. Dziennikarz biuletynu custom publishing nie zawsze musi mieć opanowany w stu procentach temat, na który przeprowadza wywiad, natomiast jego bohater z pewnością zna go od podszewki. Jeśli wkradnie nam się jakiś błąd rzeczowy, przekręcimy czyjeś nazwisko czy nazwę własną, możemy liczyć, że podczas autoryzacji uda się to naprawić.

Druga zasadnicza korzyść z autoryzacji tekstu to pewność, że osoba zaproszona przez nas do współpracy akceptuje „naszą wersję” i po publikacji nie rozdzwoni się telefon pełen pretensji. Kolejny plus to fakt, że nasz artykuł przeczyta z dystansem jeszcze jedna osoba poza redakcją i korektą – co może mu wyjść na korzyść. Może osoba autoryzująca wywiad zaproponuje np. istotny skrót, który sprawi, że tekst stanie się bardziej klarowny?

Jakie są zatem konsekwencje pominięcia procesu autoryzacji? Nasz artykuł nie zostanie przed publikacją przejrzany przez osoby, które mogą mu bardzo pomóc. Dodatkową konsekwencją jest możliwość zrażenia do naszej redakcji jej interlokutorów. Gdy raz opublikujemy np. nieautoryzowany wywiad, z którego jego bohater będzie niezadowolony, raczej nie mamy co liczyć na dalszą owocną współpracę z nim.

Trudno nie wspomnieć tutaj także, jak przykre mogą się okazać konsekwencje przepuszczenia w nieautoryzowanym artykule jakichś niepotwierdzonych danych czy faktów. Wtedy sprawa może się otrzeć nawet o sąd, czego oczywiście żadnej redakcji nie życzymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz