poniedziałek, 13 maja 2013

"Mentlik" w głowie redaktora

Ilu powinno być redaktorów lub korektorów w jednej redakcji? Ile razy powinno się przeczytać tekst zanim odda się go do druku? Czy można w pełni zaufać Wordowi?

Nikt nie jest nieomylny
Redaktor oddając tekst po korekcie jest przekonany, że wykonał swoją pracę w 100 proc. i nie ma możliwości, by umknął mu najmniejszy błąd czy literówka. Później tekst odbiera od niego drugi redaktor i okazuje się, że jednak coś zostało pominięte, czegoś nie zauważył czy przeoczył zbędny przecinek. Wówczas redaktor nie dowierza: „Jak to się mogło stać? Jak mogłem tego nie zauważyć?”. Pamiętajmy, że każdy z nas jest tylko człowiekiem i choćby redaktor uważał się za nieomylnego to musi posypać głowę popiołem i przyznać, że każdemu czasem zdarza się pominąć jakiś wiszący spójnik czy nie wstawić przecinka w odpowiednie miejsce.

Wielu redakcjom wydaje się, że zatrudnienie profesjonalnego korektora lub redaktora się nie opłaca, bo przecież całą robotę za autorów tekstu wykonuje Word. Nic bardziej mylnego. Program ten kieruje się czasem naprawdę dziwnymi zasadami. Nie potrafi zrozumieć, że np. internet zapisujemy małą literą, z uporem maniaka zmienia ją na wielką i na dodatek nie pozwala dodać tego „wyjątku” do swojego słownika. Word nie poprawi też za nas błędów, gdy zdarzy się ominąć autorowi polskie znaki, jak w przypadku słowa że, które napisane bez znaku diakrytycznego także przecież istnieje. Pojawiają się też słowa, które Word – nie wiedzieć dlaczego – przepuszcza dalej. Przykładem jest np. mentlik. Czym kieruje się ten program, nie wyłapując tak oczywistego błędu? Przykłady można mnożyć, więc nie sposób nie zgodzić się z tym, że profesjonalny korektor w każdej redakcji powinien się znaleźć. Ale czy na pewno tylko jeden…?

Dobrze byłoby, by każdy tekst był czytany przez dwóch redaktorów. Podczas pracy nad tekstem może zdarzyć się sytuacja, kiedy się czymś rozproszymy i wracając do artykułu pomijamy jakieś słowa, w których akurat – jak na złość! – pojawiła się literówka. Nie sposób tego uniknąć, ponieważ czasem trzeba oderwać wzrok od komputera, dlatego ważna jest ponowna korekta (albo i dwie) tego samego tekstu. Ewentualne potknięcie redaktora wyeliminuje wówczas druga osoba (często np. redaktor naczelny/prowadzący). Jeśli nie jest możliwe, by każdy tekst był czytany przez kilka osób, to należy zadbać o to, by dany tekst przeczytać dwukrotnie (najlepiej nie od razu, a np. wrócić do niego za jakiś czas). W przypadku tworzenia biuletynów firmowych taki komfort pracy jest możliwy, gdyż magazyny custom publishing pojawiają się zazwyczaj raz na miesiąc bądź kwartał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz